Każdy swoją olimpiadę ma
Sela BHP - każdy swoją olimpiadę ma

Każdy swoją olimpiadę ma

Opublikowano: 14 lutego 2022

Przed nami ostatnie dni zimowej olimpiady. Pomimo iż nie mieliśmy zbyt wielu powodów do radości i mamy tylko jeden brązowy medal zajmując tym samym 24 miejsce w klasyfikacji generalnej, to pomyślmy, że 65 innych krajów, nie zdobyło żadnego z nich. Mniej szczęścia od nas mają np. Madagaskar, Timor Wschodni, Kirgistan, Mongolia, ale również Wielka Brytania (stan na dzień 14.02. godzina 13:00).

Przyznajcie się, ilu z Was śledząc mniej lub bardziej szczegółowo zmagania naszych olimpijczyków, pomyślało sobie „Gdybym to ja startował/startowała (wybaczcie, że Panowie przed Paniami, ale spodziewam się, że tyczy to jednak większej liczby mężczyzn) no, więc gdybym to ja startował/a w … (tutaj wstawiamy dowolną dyscyplinę) na pewno nie byłoby gorzej. Przecież … (tutaj nazwisko sportowca) nic innego nie robi, tylko trenuje całe życie. Skacze, biega, jeździ, pływa, a efektu żadnego”.

Nie mogę stwierdzić, że taki kibic (często kibic-kanapowiec)na pewno nie ma racji. Kto wie – być może czyta to jakiś niedoszły multimedalista olimpijski, którego życie potoczyło się inaczej. Przecież nie możemy wykluczyć, że np. nasz sąsiad spod dwójki – pan Janek, nie był w młodości obiecującym zapaśnikiem, którego pięknie zapowiadającą się karierę przerwała bolesna kontuzja kolana podczas skakania przez kozła na zajęciach WFu. Teraz z zapasów,pozostały tylko te w słoikach w piwnicy. Pewnie stąd też jego wiecznie smutna lub zła mina, a jego burknięcie na nasze „dzień dobry sąsiedzie” wynika z nadal niezagojonych ran z czasów młodości.

Zostawmy już tego pana Janka.

Gdybyśmy spojrzeli na sprawę nieco szerzej, to moglibyśmy stwierdzić, że niemal każdy z nas uprawia różnego rodzaju dyscypliny olimpijskie w swoim codziennym życiu. Kilka przykładów? Proszę bardzo.

Biegi na 100/200/400 metrów – w zależności jak daleko jesteśmy od autobusu, który zaraz ma nam odjechać. Chód sportowy – przyznać się – komu zdarzyło się zjeść kolację w podejrzanej azjatyckiej restauracji, a potem szybkim chodem (bo przecież w lokalu biegać nie wypada) szukał drzwi z trójkątem lub kółeczkiem na drzwiach.

Podnoszenie ciężarów – tego doświadczył niemal każdy – duże weekendowe zakupy czy chociażby nasze dzieci, które z każdym kolejnym miesiącem przybierają na masie, dokładając nam dodatkowych ciężarów, niczym kolejny krążek zakładany na sztangę.

Tenis stołowy – czy któryś z Panów potrafił się oprzeć stołowi do ping-ponga, stojącemu akurat w pobliżu naszego domku w ośrodku, w którym spędzamy wakacje?

Koszykówka – czy tylko mi się zdarza rzucać kulką papieru do kosza oddalonego o kilka metrów?

Slalom gigant – widoczne zwłaszcza wiosną, gdy topnieją śniegi i idąc po chodniku, trzeba omijać „tyczki” pozostawione przez naszych czworonożnych przyjaciół.

Jazda figurowa na lodzie – zaobserwować można zwłaszcza po dużych przymrozkach, gdy wychodzimy z domów na jeszcze nieposypany piaskiem chodnik. Kto z nas chociaż raz nie stoczył wyczerpującej walki o utrzymanie równowagi przy pomocy mocno nieskoordynowanych ruchów przypominających taniec godowy strusia bengalskiego? W takim przypadku naszym jurorem mogła być, co najwyżej pani Krysia z bloku naprzeciwko, która akurat wypatrywała przez okno co ciekawego dzieje się na osiedlu, ale w innych okolicznościach byliby to międzynarodowi sędziowie z tabliczkami uniesionymi do góry, na których widniałyby same 10.

‍Dyscyplin jest całe mnóstwo: piłka nożna, siatkówka, narciarstwo, skoki do wody, kolarstwo…i moglibyśmy jeszcze tak długo. Tyle tylko, że jesteśmy na blogu, jakby nie było BHP, a tutaj ani słowa o bezpieczeństwie. Ktoś może pomyśleć jak tak można? Ja w takim razie śpieszę z kilkoma dobrymi radami w tym temacie.

To, że każdy z nas na co dzień jest małym olimpijczykiem, a co za tym idzie nieustannie jest narażony na wszelkie urazy, wypadki i kontuzje już sobie ustaliliśmy. Pamiętajmy więc, aby zachować ostrożność i koncentrację nie tylko w pracy, ale również przy zwykłych, codziennych czynnościach.

Częstym powodem wypadków jest nasz pośpiech i rutyna. Zachowajmy czujność, nawet gdy robimy coś po raz dwudziesty tego dnia, albo wykonujemy jakąś pracę od 30 lat. Ktoś może powiedzieć: „Ja to już robię tyle czasu, że obudzony w środku nocy zrobię to z zamkniętymi oczami. Do tej pory nic mi się nie stało”. Do czasu. Bagatelizowanie zagrożenia i rutyna mogą okazać się zgubne, a nikt chyba nie chce skończyć jak pan Janek – niedoszły zapaśnik. Czy ktoś z nas widział kiedyś Kamila Stocha, który wchodzi na belkę i od razu rusza w dół? Oczywiście, że trzeba się skoncentrować i poczekać na dobry wiatr.

I takiego sprzyjającego wiatru, który będzie nas niósł daleeeeeko po kolejne sukcesy życzę Wam wszystkim.

Stanisław Leszczyński

Polecane wpisy na naszym blogu
Zainteresowany współpracą?
Sprawdź naszą ofertę i skontaktuj się z nami
Sela BHP - logo kolor czarny napis
Sela Sp. z o.o.
Szybki kontakt
Zadzwoń
+48 509 127 746
Zadzwoń
Scroll to Top